Przejdź do głównej zawartości

Cypr oczami nowicjusza, czyli 10 podstawowych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy:

1. LEWA STRONA?!

Dla mnie był to szok. Przeczytałam co prawda, że gniazdka są inne, ale tyle się naczytałam o tym jakie to łatwe i przyjemne wypożyczyć samochód na Cyprze, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw! Tymczasem cały ruch jest lewostronny, nawet na chodnikach ;)

2. Jest goręcej niż myślisz

Żyjąc z dnia na dzień nie czuje się wachań temperatur, a potrafią dawać w kość. Najniższa temperatura spotkała mnie w środku nocy i wynosiła 24 stopnie, jednak często wieczorami nadal panuje przyjemne 30.

3. Bezpośredniość

Czas się przyzwyczaić, że czasem drogę zastąpi ci przemiły Grek i zagada pomimo, że wytłumaczysz, że greckiego to ty nie pojemaju. Taki już urok kultury, że uwielbia się tutaj wszelkiego rodzaju pogawędki i zdaża mi się, że po wyjściu z autobusu ktoś po prostu idzie obok mnie i czeka aż się odezwę lub sam zaczyna monolog jak gdyby nigdy nic.

4. Koty

W Istambule mnie jeszcze nie było, ale myślę, że natężenie kotów na Cyprze góruje w rankingach na dumnych miejscach. Wraz z moim pokojem w cenę pobytu wliczone były dwa kotki, które chodzą za mną krok w krok ilekroć jestem w domu. Na noc muszę się barykadować żeby nie właził mi na głowę. Koty chodzą po ulicach, są dokarmiane gdzie popadnie i mają się tu całkiem dobrze. Wyglądają też troszkę inaczej niż w Polsce, wydają mi się mniej tygrysami a bardziej rysiami.

5. Polskie produkty w tanich marketach

Jako iż moje finanse nie mają się najlepiej, łowię niskie ceny i częściej niż bym się spodziewała mam okazję spotkać polski chrzan, mleko, wodę, mąkę, a nawet butelkowany barszcz. Być może import jest z Polski wyjątkowo tani. Polskie drobiazgi takie jak kasza można nawet znaleźć w hipermarkecie w centrum starego miasta.

6. Przekraczanie granicy

No, że nawet obowiązuje inna waluta to się nie spodziewałam. Także kontrola paszportowa bywa długa i nieprzyjemna. Moja koleżanka z Chin miała wyjątkowe nieprzyjemności ponieważ przybyła na Cypr z północnego lotniska i zarzucano jej nielegalny pobyt po greckiej stronie, oczywiście bezpodstawnie. Ale trochę to trwało. Ponadto, podział Cypru jest wielkim problemem, o którym Cypryjczycy wypowiadają się z wielkim żalem i raczej niechętnie widzą moje śmiałe eskapady na tamtą stronę.

7. Spojrzenia mężczyzn

Pomimo, że w Maroko miałam okazję doświadczyć wielu spojrzeń i zaczepek ze strony mężczyzn i chłopaków, nie spodziewałam się tego w państwie Europejskim. A jednak, siedzący na ławkach chłopcy wodzą za mną wzrokiem. Po tygodniu przestaję już to zauważać, ale zaczepki też zdarzają się nierzadko. Nawet taksówkarz albo starszy pan potrafi zagaić jaka to pani piękna i może wyskoczymy na drinka. Gdy wraca się samotnie do domu to przyznaję, że jest to dość niekomfortowe.

8. Wszyscy powtarzają, że na Cyprze jest bezpiecznie

Normalnie common knowledge! Gdy pytam czy mogę zostawić laptopa na noc w biurze słyszę, że na Cyprze jest bezpiecznie. Gdy proszę żeby ktoś popilnował mi rzeczy na plaży- na Cyprze jest bezpiecznie. Nawet mój landlord zarzucił komentarz widząc jak przekręcam klucz w zamku wychodząc na zewnątrz, że przecież na Cyprze jest bezpiecznie. Nie mówię, że nie jest i nie należę do osób nieufnych czy nawet ostrożnych, ale być może na Cyprze jest bezpiecznie wyłącznie dzięki tej słownej perswazji? Całkiem sprytne. 

9. BraVO!

Bravo to nie tylko pochwała, ale także taki przerywnik typu ,,jasne" albo ,,no właśnie". I wchodzi w krew :)

10. Wentylatory- be ready

Wentylatory są w kościołach, knajpach, pokojach. Pewnie, że dają przyjemny zbawienny chłód, ale jeśli ktoś bywa wrażliwy na przewiewy warto się zawczasu przygotować. Na przykład wziąć krople do oczu. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Moje Haoi 2019

Wpadłam do Hanoi udręczona Sajgonem, spodziewając się, że lada chwila ktoś mnie okradnie albo że przyjdzie mi godzinami błądzić po labiryntach uliczek i alejek. To prawda, trochę błądziłam, ale z każdym krokiem coraz bardziej zapominałam o gazie pieprzowym w kieszeni moich spodni, który wyjęłam z plecaka po raz pierwszy w Azji. Była prawie Północ, a ja spacerowałam po ciemnym Hanoi, oświetlonym gdzieniegdzie szarymi lampami i czerwonymi światłami motocyklów. I było magicznie. Uśmiechnięte babcie siedzące przy drodze spoglądały na mnie spod kapeluszy, ale nikt się nie przejmował za bardzo moją obecnością. Przekroczyłam tory i weszłam w plątaninę alejek. Miałam adres do mojego hosta- nazwę ulicy, numer ulicy, numer i literkę alejki oraz numer domu. Google maps już dawno się poddał, ale mi się nie spieszyło, mogłabym tak chodzić i chodzić. Tak przywitało mnie Hanoi- pomimo zmęczenia i ciemności wpadłam tam jak śliwka w kompot i zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Miałam także niesa

Autostop i spanie na dziko!

Po podróży w Trodoos autostop cały czas chodził mi po głowie. Moja najlepsza póki co przygoda cypryjska zaczęła się w Niedzielę. Podczas spotkania Coachsurfurów rzuciłam moim dwóm kolegom : hej, mam cztery dni wolnego, chcecie pojechać w Czwartek na camping? Natomiast Ali i Mohamed odpowiedzieli ,,no jasne". I tak oto powstał nasz dream team. Jak powszechnie wiadomo, poza namiotem i butelką wody nie trzeba wiele więcej żeby przetrwać na Cyprze. Ali zapomniał prześcieradła i nie słyszałam żeby się skarżył (a skarżył się na brak poduszki).  Rozpoczęliśmy czasowym fiaskiem stając na wylotówce z Girne grubo po 13:00. Nasz znajomy pokonał naszą autostopową drogę tydzień wcześniej i wyjechał o 11:00... Nic więc dziwnego, żę trochę czekaliśmy. Już na pierwszym przystanku pokazaliśmy swoją amaturszczyznę stając pod radarem... Dopiero po kwadransie kierowców dziko wymachując na coś ponad naszymi głowami w końcu się obróciliśmy i dusząc ze śmiechu przeszliśmy kilka metrów dalej. Po

Karpaz- dzikie plaże i osiołki

Zanim jeszcze przyjechałam na Cypr usłyszałam o rezerwacie osiołków na Północy. Kiedy wynajem samochodu okazał się sto razy trudniejszy niż się spodziewałam (osoby poniżej 25 lat musza płacić spore depozyty, dodatkowo szaleni kierowcy i lewa strona jezdni), a autostop okazał się moim alter ego, postanowiłam dostać się tam na stopa. Dobrałam sobie znajomego z coachsurfingu i uznaliśmy, że przenocujemy w Girne, a z rana ruszymy na cypel.  Do dziś zadziwia mnie nasze szczęście. Coachsurfer, do którego napisaliśmy z prośbą o nocleg zaproponował, że nie tylko odbierze nas z Nikozji i pokaże okoliczne atrakcje, ale z chęcią poświęci nam cały kolejny dzień i zawiezie dokąd nam się żywnie podoba, choćby i do Karpaz.  I tak też się stało. Mustafa, nasz prywatny szofer i przewodnik, pokazał nam najlepsze miejsca na północy, nauczył jak karmić osiołki, oraz pokazał mi najpiękniejsze miejsce jakie dotychczas miałam okazję podziwiać na tej wyspie.  Podobno wie o niej