Przejdź do głównej zawartości

Moje dobre i złe decyzje

Pierwszy tydzień za mną. Atmosfera w pracy milusia, i nie doświadczyłam ani chwili nudy. Jednak, jakoż iż mój budżet Erazmusowy kurczy się szybko pomimo moich oszczędności, pozwolę sobie na chwilę refleksji a propos co warto było dopakować do walizki, a co lepiej poradziłoby sobie w Polsce beze mnie.

Na szczęście wzięłam:

- pudełko na żywność
Na szczęście przewidziałam branie do pracy obiadku i sprawdza się idealnie. W biurze mamy całą kuchnię. Pudełko tym bardziej się przydaje przy wypadach na plażę. Mmmmm pyszne chlebki z awokado.
- chustkę na głowę
Jako iż mam dredy, ciężko u mnie z czapką z daszkiem niestety. I chustka świetnie się sprawdza. Mam nadzieję, że wtapiam się dzięki niej w ludność nikozyjską. W każdym razie bez nakrycia głowy bym nie przetrwała.
- dużo jedzenia
Oszczędność przede wszystkim. Niby nie jest jakoś specjalnie drogo, ale wzięłam różne rodzaje kasz, fasolę, które całkiem na długo mi starczają. Nie skończyłam jeszcze płatków owsianych, a jem je codziennie na śniadanko. To się dopiero nazywa życie minimalistyczne :)
- szklaną butelkę na wodę
W Polsce mój profesor kupił mi Yerba Mate w ładnej szklanej butelce półlitrowej i wzięłam ją na Cypr. Można pić tu wodę z kranu, chociaż często bywa gorąca, ale zazwyczaj w domach są automaty, które filtrują i ochładzają wodę. Więc moim zdaniem bez sensu kupować plastikowe butelki. Szkła używam w Polsce, i na Cyprze też się sprawdza.
- dużo materiałowych toreb
Nie zawsze plecak jest najlepszą opcją. Materiałowe torby biorę na plażę, bo łatwo je wytrzepać, do kościoła, do klubu, pakuję w nie zakupy i jestem zadowolona. Od plecaka jest gorąco, a taka torba wisi na ramieniu nie dotykając ciała i bardzo się sprawdza. Także stanowi wielką frajdę dla kotów :)
Ponadto, na Cyprze każdy sprzedawca wciska plastikowe torby, nawet jak kupisz ołówek, to najchętniej owiną go w plastik, więc warto pamiętać o swojej idąc na zakupy.

Co mogłam dopakować:

- jeszcze jedno pudełko
Pudełko zawsze się przyda. Czasami jak chcę wziąć i arbuza i obiad, potrzebuję dwóch pojemników.
- jeszcze trochę jedzenia
Może trochę przesadzam, ale gdybym miała jeszcze miejsce w torbie to bym dokupiła soczewicę albo ciecierzycę.
- więcej sukienek
Wzięłam tu tylko jedną i bardzo żałuję. Jest tu tak gorąco, że gdyby nie groziło to spaleniem (oraz grzywną), można by chodzić nago. I kiedy i gdzie jak nie tu i teraz ja założę te wszystkie letnie sukienki zbierane latami w mojej szafie? TO BYŁ BŁĄD.
- strój kąpielowy
Głupia ja, wzięłam tylko dolną część bikini... Nie trzeba chyba tłumaczyć jak przydała by się i góra. Na szczęście za jedyne 2 euro udało mi się kupić nowy strój w azjatyckim lumpie.
- okulary przeciwsłoneczne
Których także zapomniałam przez przypadek. W Polsce było zimno jak wyjeżdżałam, może to mnie zwiodło, w każdym razie ceny za cool okulary zaczynają się tu na poziomie 15-20 euro. Najtańsze ze stoiska z pamiątkami za 5 euro.
- dodatkowy ręcznik
Wzięłam tylko jeden i teraz jak idę na plażę to mam brudny na wieczór.
- jeszcze jeden krem z filtrem
Po tygodniu na Cyprze zużyłam już prawie połowę mojej giga tubki.
- igłę i nić
W sumie nie wiem czemu nie wzięłam, ale już dwa razy były mi potrzebne

Wzięłam bez sensu:

- dwie bluzy i kurtkę
Moja koszula przydała mi się w Polsce w drodze na lotnisko, więc niech już będzie. Pozostałe długie rękawy bez sensu.
- skarpetki
Jedna para by wystarczyła. Może będzie mi dane spędzić noc na plaży albo zachoruję i będzie mi zimno, ale pozostałe pary bez sensu.


Dobrze się spakować to sukces co nie miara i ogólnie rzecz biorąc nie jest źle. Jeśli posiadacie goPro lub jakieś inne wodoodporne aparaty to must-have!



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Cairo, EGP

 Pierwszy tydzień w Egipcie był taki dziwny. Przyjechałam tutaj bez oczekiwań i zadowolona z życia, ale część mnie ewidentnie została w Hiszpanii. Tutaj też wygrzewam się w słońcu, rysuję, spotykam ciekawych ludzi, ale coś jest nie tak.  Wszystkie owoce na ulicy są pokryte kurzem. Kobiety wydają mi się wystraszone. Słyszę tylko trąbienie samochodów, w powietrzu czuję tylko pleśń. Wiem, że to nie jest wina Kairu. Moja szklanka jest po prostu w połowie pusta. Z jakichś powodów ta podróż jest inna niż wszystkie poprzednie, jest nieekscytująca.  Być może to jak wiele ludzi i miejsc opuściłam jeszcze we mnie pracuje. Tęsknię za relacjami, których nie musiałabym zaczynać od początku. Czuję się trochę samotnie. Brakuje mi wyzwań i celów. Coraz częściej zadaję sobie pytanie czemu tu przyjechałam, a raczej, jakim cudem te powody wydawały mi się wystarczające? A przecież wszystko jest dobrze. Trochę szarpię się z  jedzeniem (wszędzie gluten) i z brudem w moim mieszkaniu. Ale w...

Cypr oczami nowicjusza, czyli 10 podstawowych rzeczy, które rzuciły mi się w oczy:

1. LEWA STRONA?! Dla mnie był to szok. Przeczytałam co prawda, że gniazdka są inne, ale tyle się naczytałam o tym jakie to łatwe i przyjemne wypożyczyć samochód na Cyprze, że nie spodziewałam się takiego obrotu spraw! Tymczasem cały ruch jest lewostronny, nawet na chodnikach ;) 2. Jest goręcej niż myślisz Żyjąc z dnia na dzień nie czuje się wachań temperatur, a potrafią dawać w kość. Najniższa temperatura spotkała mnie w środku nocy i wynosiła 24 stopnie, jednak często wieczorami nadal panuje przyjemne 30. 3. Bezpośredniość Czas się przyzwyczaić, że czasem drogę zastąpi ci przemiły Grek i zagada pomimo, że wytłumaczysz, że greckiego to ty nie pojemaju. Taki już urok kultury, że uwielbia się tutaj wszelkiego rodzaju pogawędki i zdaża mi się, że po wyjściu z autobusu ktoś po prostu idzie obok mnie i czeka aż się odezwę lub sam zaczyna monolog jak gdyby nigdy nic. 4. Koty W Istambule mnie jeszcze nie było, ale myślę, że natężenie kotów na Cyprze góruje w rankingach na dumnych m...

St Hilarion's Castle i północne ruiny

Coachsurfing na Cyprze to przepiękna sprawa. Mój niezastąpiony Mustafa zaproponował objazdówkę po najlepszych widokach i ruinach Północy na drodze Nikozja- Girne. Pierwsszym przystankiem był chwilowo otwarty punk wojskowy niedaleko osławionej świetlnej flagi na górach Północy.  Kolejnym, pięknym rzystankiem był zamek St. Hilarion's. Wstęp kosztuje kilka lir, ale warto. Wspinaczka jest całkiem przyjemna dzięki kamiennym schodom, które ciągną się aż na szczyt. Po drodze mijają dwa piętra , któe również obfitują w widoki i stare mury. Schody są dość strome i męczące, w średnio szybkim tempie wejście i zejście zajęło nam trochę ponad godzinę. Choć przyznam, że na szczycie spędziliśmy ponad kwadrans, bo widok i spokój są tam niezastąpione. Zwiedziliśmy także ruiny na niższych wysokościach, równie piękne i klimatyczne.  Jako iż, jako wielki ignorant, nie pamiętam nazw wszystkich miejsc jakie zwiedziliśmy, pozwolę zdjęciom mówić same za siebie.  ...