Zanim jeszcze przyjechałam na Cypr usłyszałam o rezerwacie osiołków na Północy. Kiedy wynajem samochodu okazał się sto razy trudniejszy niż się spodziewałam (osoby poniżej 25 lat musza płacić spore depozyty, dodatkowo szaleni kierowcy i lewa strona jezdni), a autostop okazał się moim alter ego, postanowiłam dostać się tam na stopa. Dobrałam sobie znajomego z coachsurfingu i uznaliśmy, że przenocujemy w Girne, a z rana ruszymy na cypel.
Do dziś zadziwia mnie nasze szczęście. Coachsurfer, do którego napisaliśmy z prośbą o nocleg zaproponował, że nie tylko odbierze nas z Nikozji i pokaże okoliczne atrakcje, ale z chęcią poświęci nam cały kolejny dzień i zawiezie dokąd nam się żywnie podoba, choćby i do Karpaz.
I tak też się stało. Mustafa, nasz prywatny szofer i przewodnik, pokazał nam najlepsze miejsca na północy, nauczył jak karmić osiołki, oraz pokazał mi najpiękniejsze miejsce jakie dotychczas miałam okazję podziwiać na tej wyspie.
Podobno wie o niej jedynie niewielu rybaków. Morze rozbija się tam o pięknie wyrzeźbione skały, które formują nawet małe oczka wodne. Atmosfera świątyni i przyjemnego osamotnienia... Nie mogę się nadziękować Mustafie za ten pięknie spędzony weekend!
Osiołki można karmić na drodze do rezerwatu, nie trzeba nawet wychodzić z auta. Warto kupić trochę jedzenia dla nich zawczasu- lubią banany, ale moje stare kanapki z awokado też cieszyły się nie lada powodzeniem. O malowniczych widokach niech powiedzą moje zdjęcia. Marzy mi się jeszcze wrócić do Karpaz, i do tych pięknych osiołków.
Komentarze
Prześlij komentarz